- O, już jesteś.- Powiedziała widząc Melody. - Chodź na kolacje.- Dodała i pociągnęła Melody za rękaw bluzy.
- Ok.- Powiedziała i zaczęła kierowac się za Vanessą. Szli korytarzem widząc wielu nastolatków, śpieszących się do jadalni. Nagle za zakrętu wyszedł ładnie zbudowany chłopak, zpojrzał na nią od góry do dołu i się chamsko uśmięchnął. Melody czuła, że z nim jest coś nie tak, nogi same kazały jej uciekać, lecz w pore sie opamiętała i przeszła niewzruszona obok chłopaka. - Słuchaj, zapąmniałam ci powiedzieć, ni gadaj z nim to Greg, jest niebezpieczny.- Powiedziała. - Greg powiadasz? hmm? nie wydaje się być przyjaźnie nastawiony, nawet bym, nie chciała z nim gadać- Odpowiedziała. Vanessa tylko się uśmiechnęła i ruszyły dalej w droge do jadalni. Jak doszły do jadalni, Melody zobaczyła ładne duże pomieszczenie ze stołami przy których jest pełno nastolatków. Tak jak w szkole na stołówce. Tylko, że ona nigdy nie chodziła do szkoły. Podeszła do Pani kucharki i wzięła sałatkę z kurczakiem i sok. Zobaczyła, że Vanessa woła ją do stolika gdzie siędzi ona, Chris, Justin, Rayan i Chanel, Melody nie śmiało podeszła do stolika.- Napewno nie będe wam przeszkadzać? - Zapytała, wolała się upewnić.- Jasne, że nie dosiądź się- Powiedział Justin.- Dzięki.- Odpowiedziała po czym zajęła miejsce obok Chanel, bardzo dobrze jej sie z nią rozmawiało. Może się zakolegowały. Ale czy to wogóle możliwe rzeby Melody znalazła przyjaciół? Może?
Po skończonej kolacji, Melody już miała iść do pokoju kiedy zatrzymał ją głos Chrisa.- Melody czekaj! Może zrobimy sobie dzisiaj taki wieczór filmowy, no wiecie będziemy nocować u kogoś w pokoju i oglądać filmy, potem...- Już miał wymieniać dalej, ale Chanel go wyprzedziła- chris my wiemy jak wygląda wieczór filmowy.- Zaczęła się śmiać, a potem już wszyscy się śmiali. - Dobra mi pasuje- Odpowiedziała Melody.- A wam?- Dodała.
- Mi pasuje- Odezwał się Justin.- Ja i tak bym tam nocowała więc okej.- Dodała Vanessa. Rayan nie miał nic do gadania więc wszyscy udali się do pokoju Vanessy i Melody.
Jak doszli postanowili zrobic sobie posłanie na podłodzę.- To jaki film oglądamy?- Zapytał Rayan.
- Może jakiś horror>- Zapytała Melody.
- Ty chcesz horror?! Przecież jesteś dziewczyną, nie boisz się?!- Spytał Chris tak jakby nie dowierzając.
- no i co, że jestem dziewczyną? Nie boje się, to co?- Spytała Melody.
- Okej, ale jaki?- Spytała Chanel.
- Może ,, Naznaczeni ''- Zaproponował Justin.
- Okej to ja pójde po film, a wy tu poczekajcie.- Zaproponowała Vanessa.
- Okej.- Odpowiedzieli i usadowili się na posłaniach.
Siedzieli tak: Chris, Melody, Justin, Rayan, Chanel. Po chwili wróciła Vanessa z filmem, włączyła go do dvd i wcisnęła play, po czym usadowiła się na
swoim miejscu. Film był ciekawy, Chanel przytulała się do Rayana, a Chris tak się bał, że co dobre pięc minut krzyczał jak baba i przytulał sie do poduszki. Justin udając, że ziewa objął Melody, widząc, ze ona nie protestuje przytulił ją
mocniej do siebie i uśmiechnął się pod nosem. Melody czuła słodki zapach jego perfun i tak jakby odpłyneła, jak ją dotykał do przechodziły ją ciarki, czuła się taka... bezpieczna. Ale nie wiedziała czemu.
Napewno się nie zakochała, Melody nie wie co to uczucia a może? Melody po chwili usnęła. Film się
skończył po godzinię. Wszyscy usnęli...
[...]
Melody obudziła się obejmowana przez kogoś, nagle przypomniała sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru i uśmiechnęła się do siebie,
zobaczyła, że wszyscy jeszcze spali, więc udała się do łazienki. Wzięła z szafy ciuchy i weszła pod prysznic. Wtarła w ciało truskawkowy balsam po czym dokładnie spłukała ciało.
Wyszła z łazienki owijając sie ręcznikiem. Zaczęła rozczesywać swoje długie karmelowe włosy, po czym zrobiła delikatny makijaż.
Narzuciła jeszcze na siebie ubrania i wyszła z łazienki. Zęrkając na zegarek na ścianie wzięła rozpiske do ręki. Była 9:08 a śniadanie jest na 10:00 Zaczęła po woli wszystkich budzić, zaczynając od Justina, po obudzeniu sie Justin udał się do pokoju.Następnie zaczęła budzić Chanel, ta tak samo jak jej powrzednik poszła do pokoju, obudziła reszte i czekała na Vanesse, ponieważ miały razem pójść nia śniadanie. Vanessa wyszła z łazienki. Udały się do jadalni, już czekali na nich przjaciele. Melody wzięła jogurt i jabłko, a Vanessa kanapki i sok. Ruszyli w strone stołu gdzie siedzieli już wszyscy z wczorajszego wieczoru filmowego. - Cześć a wy tak szybko się ogarneliście?- Spytała Van ( Vanessa )
- No...- Zaczęli.- Dobra nie kończcie!- dodała.
- Kiedy będziemy szli do szkoły?- Zapytała Melody.- Jutro- Powiedziała Chanel.- Spokojnie będzięmy z tobą- Dodała.
- Dzięki- Powiedziała Melody i kończyła jeść jogurt. Po skończonym ,, Posiłku '' udała się do pokoju, nie wiedziała co zrobić, Może poczytam książke? Pomyślała. Stwierdziła, że to dobry pomysł i udała się do biblioteki. Szła długim korytarzem omijając tabuny nastolatków. W końcu dotarła do dużych szklanych drzwi za którymi kryły się miliony książek. Postanowiła wziąć ,, 50 twarzy greya '' Udała się do pokoju z nowo wypożyczoną książką. Położyła się na łóżku i zaczęła czytać. Wszyscy pewnie myślą, że ona już się zmieniła. Nie. Poprostu to nowe miejsce, może w szkole będzie pomiatać innymi jak wcześniej? to jest całkiem prawdopodobne, przecież człowiek nie może się zmienić tak z dnia na dzień, do swoich nowych znajomych też odnosi się często oschle, lecz próbuje nad sobą panować, nie jest przyzwyczaiona do tego, że ma przyjaciół, nie wie jak to jest zakochać się i próbuje tego unikać wmawia sobie, że nie ma uczuć a tak naprawde potrafi kochać całym sercem, wie co jest dla niej ważne chce rozwijać swoją pasje muzyke. Muzyka znaczy dla niej więcej niż wszystko, lecz zastanawia się czy może się to zmienić, teraz czytając książkę robi się normalna, wchodzi w stan skupienia którego nikt nie może zepsóć tylko ona. Czytała jeszcze przez 30 minut po czym włożyła zakładkę w książkę i odłożyła ją na półkę, postanowiła zwiedzić Stanford. Wzięła swój telefon który dostała od Clary do ręki i wystukała nymer Vanessy.
Przyłożyła delikatnie telefon do ucha i czekała aż odbierze po 3 sygnałach Van odebrała.
- No cześć- Powiedziała Melody do słuchawki.
- Hej gdzie ty jesteś?- Spytała Van.
- W pokoju, oprowadziła byś mnie po Stanford- zapytała pełna nadiei, nie chciała chodzić sama po mieście w którym była ostatni raz 15 lat temu.
- Okej, to ja i nasza paczka przyjdziemy za 5 minut, Okej?- spytała.
- jasne to cześć- Powiedziała Melody, po czym wcisnęła czerwoną słuchawkę. Melody było bardzo przyjemnie jak usłyszała ,, Nasza paczka '', wiedziała, że może na nich liczyć. Tak jak mówiła Van wszyscy przyszli po 5 minutach. Poszli powiedzieć opiekunowi, że wychodzą i ruszyli w strone wyjścia. - Może pójdziemy do parku?- Zaproponował Chris.
- Okej. - Powiedzieli i udali się w stronę parku. Melody mijając te wszystkie szczęśliwe rodziny, zrobiło sie przykro, że nigdy nie miała takiej rodziny. Dojście do parku zajęło im 10 minut. Usiedli na jednej z ławek i zaczęli rozmowe:
- Może opowiecie mi coś o sobie?- Spytała Melody.
- Okej.- Odpowiedzieli i pierwsza zaczęła Chanel.
- No to tak... jestem dziewczyną, mam 17 lat, mój ulubiony kolor to czerwony, jestem jaka jestem. Moja mama oddała mnie po urodzeniu do domu dziecka, nie poznałam ani matki ani ojca, jestem trochę zabawna i jestem optymistką, uwielbiam czekolade i to chyba tyle. - Opowiedziała i zamilkła. Następnie zaczął opowiadać Chris:
- No ja jestem facet, mam tak samo 17 lat, mój ulubiony kolor to zielony, lubie flirtowac z ładnymi dziewczynami, moja mama rozwiodła się z ojcem jak miałem 7 lat, ojciec wyjechał i nikt nie wiedział gdzie jest, po dwóch latach moja mama zmarła na raka i tak oto znalazłem się w domu dziecka, mój ulubiony smak lodów to hmm... ciasteczkowy, uwielbiam żelki.- Melody słuchała tego z zainteresowaniem teraz zaczęła Vanessa:
- No ja... nie będe mówić, że jestem dziewczyną, bo wszyscy widzicie, mam 17 lat, moją pasją jest taniec. Ulubiony kolor to żółty, zawsze jestem miło nastawiona do życia, mój ojciec był alkocholikiem i oddał mnie poprostu do domu dziecka, ale ja się już tym tak zabardzo nie przejmuje, Chris wspomniał o lodach więc mój ulubiony smak to czekoladowy, uwielbiam żelki, czekolade i lody. Lubie zwierzęta. jestem raczek optymistką.- Powiedziała po niej odrazu zaczął Justin:
- No to tak... Jestem facetem, moją pasja jest muzyka, ulubiony kolor fioletowy i niebieski, jestem przyjacielsko nastawiony do nowych ludzi, moja mama z tatą zmarli w wypadku samochodowym jak miałem 10 lat, uwielbiam tak samo jak Chris żelki ulubiony smak lodów to truskawkowy.- Skonczył i nadszedł czas na Rayana:
- Jestem bardzo przystojnym facetem, mam 17 lat, uwielbiam zwięrzęta, mój ulubiony kolor to niebieski, moja mama oddała mnie jak miałem 2 lata, bo nie umiała się mna zajmować, ulubiony smak lodów to waniliowy, jestem optymistą i kocham żelki.- Powiedział
- A teraz ty nam opowiedz coś o sobie- Powiedziała Van.
- Okej, jestem dziewczyną, mam 17 lat, moja pasja to muzyka, stąd właśnie mam to imie, mój ulubiony kolor to fioletowy, nie miałam za dobrych kontaktów z matką, trafiłam ponieważ moja mama zmarła w wypadku samolotowym, przez który ja prawie zginęłam, ulubiony smak lodów tryskawokowy i pistacjowy, uwielbiam żelki i sądzę, że jestem pesymistką, nie jestem idealna ale jestem jaka jestem.- Powiedziała i zamilkła.
- Aha, to teraz się już lepiej znamy więc witaj w naszej paczce.- Powiedziała z uśmiechem Chanel.
- Dzięki- opowiedziała.- to co idziemy gdzieś?- dodała po chwili.
- Okej może, nad jeziorko?- Spytał Rayan.
- Okej odpowiedzieli i udali się w stronę miejsca gdzie przesiadywali praktycznie codziennie.
Usiadli na trawie przed jeziorkiem i patrzyli w niebo, Melody rozmyślała nad życiem, czy może się zmienić? Przecież zawsze jest szansa. Jutro idzie do szkoły, nie będzie wiedziała jak się zachować. zawsze chciała mieć przyjaciół, może teraz ich znalazła? Nie znała odpowiedzi na te pytania, a w domu dziecka wcale nie było jej tak źle. Zapąmniała o swoim wcześniejszym życiu. Mogła nareszczie zapąmnieć o przeszłości i żyć teraźniejszością.
Tą cisze przerwała Vanessa:
- Słuchaj, bo my w szkole nie jesteśmy za bardzo lubiani, więc jak nie będziesz chciała się z nami zadawać, rzeby mieć lepszą reputacje zrozumiemy.
- Nie, to ja decyduje z kim się zadaje a reputacja, nie jest ważniejsza od was.- Powiedziała, jakby ktoś jej 2 lata temu powiedział, że by tak powiedziała wyśmiała by tą osobe, a teraz mówi to tak poprostu od serca.
- Dzięki, chyba ty jedyna nie odwróciłaś się od nas jak ci to powiedzieliśmy.- Powiedział Justin.
- Nie ma za co, ale to jest prawda.- Powiedziała i postanowili wracać do domu dziecka. Była już zmęczona więc odrazu weszła pod kołdre i zasnęła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz